Thursday 3 July 2014

Portugalia [11] - Madeira

Moje cudowne, erasmusowe doświadczenia skończyły się prawie dwa tygodnie temu, ale zdaje mi się, że minęła cała wieczność od kiedy opuszczałam malutką stację kolejową w Aveiro. I nawet jeśli żegnałam się z plażą, oceanem i palmami wcale nie tak dawno temu, to sesja wyczerpała mnie tak mocno, że nie marzę o niczym innym, tylko o prawdziwych wakacjach ;) (dobre oceny w Portugalli, wszystko zdane i nawet piątka z prawa już w Polsce ;)). Ze względu na to, że nie mogę się stąd ruszyć w lipcu nawet na kawałek, próbuję nie stracić woli życia, więc wspominam świetne przygody z Portugalii: jedna z najlepszych - wycieczka na Maderę.
I have finished my great erasmus experience almost 2 weeks ago, but it seems like eternity since I left tiny station in Aveiro. And even if I said goodbye to beach, ocean and palm trees not so long time ago, exam period exhausted me sooo much that I really feel like having another holidays ;) (good marks in Portugal, everything passed and 5 from Law in Poland ;)). Due to the fact that I can't go anywhere in July, I try to not to loose my desire to live so I spend time remembering great adventures in Portugal: one of the best - trip to Madeira.

Początek był wspaniały - udało nam się kupić bilety z Lizbony za 40e w obie strony na sam koniec marca, ogarnąć noclegi, a pierwszy pilot Agata przygotowała perfekcyjny plan pobytu. Potem zaczęły się schody: w Lizbonie ukradziono mi ukochanego Nikona, nasz lot został odwołany (na pocieszenie EasyJet zafundował nam noc w Mariocie ;)), a za wynajem samochodów zapłaciłyśmy jakiś milion razy więcej niż było to w planie. Uparłam się jednak, że musi być idealnie i cała reszta wyjazdu minęła nam nadzwyczaj pozytywnie! Czy Madera w 5 dni ma sens? Sim, claro!
The beginning was great - we found tickets from Lisbon for 40e both ways at the end of March, find accomodation and Agata-the-first-pilot prepared perfect trip plan. Then things got complicated: my beloved Nikon camera was stolen in Lisbon, our flight was cancelled (luckily EasyJet payed for our night in Mariott Hotel) and we paid million times more than we expacted for car rental. But I promised myself that everything needs to be perfect and the rest of the trip was exceptionally positive! Does visiting Madeira in 5 days have sense? Sim, claro!

Tusia enjoying her bed after looong day at the airport.
 Z Tusią i Karolą doleciałyśmy rano, dołączając do Ady, Anety, Beti i Eli, które spędziły tam już poprzednie dwa dni. Podziwianie wyspy zaczęłyśmy od wędrówki na Ponta de Sao Lourenco - najbardziej wysunięty na wschód półwysep Madery. Ciężkie chmury sprawiły, że góry wyglądały posępnie i groźnie, a my nucąc motyw z Władcy Pierścieni (w końcu Madera jest Nową Zelandią Europy!), wymijałyśmy niemieckich staruszków.
I've landed with Tusia and Karolina in the morning, joining Ada, Aneta, Beata and Ela, who had been there already for two days. We start admiring the island from hiking to Ponta de Sao Lourenco - the most eastern peninsular of Madeira. Thick clouds made the mountains look gloomily and gravely, and we humming the Lord of The rings theme (Madeira is said to be the New Zealand of Europe!), were passing old german tourists.










Pogoda zmieniała się co 5 minut, od upału i słońca po wichurę i deszcz. Z Ponta de Sao Lourenco pojechałyśmy do Porto da Cruz - miejsca, gdzie stanęli odkrywcy, gdy po raz pierwszy wyszli na ląd. Usiadłyśmy na lunch z imponującym widokiem.

Weather was changing every 5 minutes, varying from hot&sunny to super windy and rainy. From Ponta de Sao Lourenco we went to Porto da Cruz, place where explorers stood, when came ashore. We had a lunch with impressive views.


Później pojechałyśmy do Santa Cruz i Machico, które mimo wspaniałych recenzji w zasadzie nie zrobiły na nas wielkiego wrażenia - wszystkie miasteczka na Maderze zdawały nam się podobnie spokojne. Ostatnim punktem ciężkiego dnia był ekstremalny zjazd do Garajau (kto nie zna maderskich dróg, ten nie jest sobie w stanie wyobrazić o czym mówię) pod pomnik Chrystusa (do kompletu z Lizboną i Rio).

Later we wnet to Santa Cruz and Machico, which, despite of the great reviews didn't impress us - all the cities on Madeira seemed similarly calm. The last point of this tough day was an extreme downhill ride to Garajau (who doens't know roads on this island, can't imagine what I am talking about) to see the Jesus Christ monument (to the collection with Lisbon and Rio).



Drugi dzień zaczęlyśmy od wjazdu na Pico do Arierio - jeden z najwyższych szczytów wyspy. Nasza podróż była dłuższa niż oczekiwayłyśmy ze względu na... owce, ktore postanowiły wejśc na szczyt używając tej samej drogi co my. Kolejna niespodzianka w postaci śniegu przywitała nas już na górze. Patrząc na moje szorty łatwo mozna zgadnąć, że na takie warunki pogodowe nie bylam przygotowana ;) Gęsta mgła sprawiła, że z gory nie było widac kompletnie nic, więc musiałyśmy zjechać trochę niżej, żeby podziwiać widoki.

Our second day started with driving to Pico do Arierio - one of the highest mountains on the island. Our trip was way longer than we expected due to... sheep that deicded to reach the top using the same road as we did. Then another unexpected welcome us on the top: snow! Looking at my shorts you can easily judge that I was not prepared for that ;) Thick fog made it impossible to see anything, so we had to go down a bit to be able to admire the views.









Minęłyśmy Faial (z przerwą na galao i bolo;), żeby znaleźć początek lewady Caldeirao Verde. Potrzebowałyśmy kilku kółek w górach, kilku przemiłych tubylców i naszej wybitnej wręcz znajomości portugalskiego, ale w końcu udało nam się znaleźć leśnictwo Queimadas. Na poczatku pgoda była ładna, ale ścieżka i tak była pełna błota. Dodając do tego tunele po drodze (żadna z nas nie miała oczywiście latarki) i ulewę, która zaczęła się na kilka minut przed końcem drogi (czyli dokładnie w połowie naszej wędrówki), nasz trzynasto kilometrowy spacer był raczej ekstremalnym, 'Hej, przygodo!', sposobem na spędzenie popoludnia. Na szczęście było waro dzięki pięknym wodospadom na trasie.

We passed Faial (Galao&bolo stop ;)) to find the start of Caldeirao Verde levada walk. It required few circles in the moutains, some nice local people and our fabulous portuguese speaking skills, but finally we found Queimadas Forestry Park. At the beginning weather was nice, but path was full of mud anyway. Combining it with tunnels on the way (none of us had a torch) and downpour that started few minutes before the end of a path (so exactly in a half of our way), our 13 km walk was rather extreme 'Hey, adventure!' way of spending an afternoon. All the beautiful waterfalls on our way made it worth walking!






Dzień skończyłyśmy wizytą w Santanie, gdzie znajdują się tradycyjne trójkątne domy i długą podróżą północnym wybrzeżem z przystankami na punktach widokowych między Sao Jorge i Ponta Delgada.

We finished our day with visiting Santana with traditional houses and long ride on north coast of the island, stopping at some viewpoints from Sao Jorge to Ponta Delgada.








Ostatni dzień, który spędzalyśmy wszytskie razem poświęciłysmy na północ i zachód wyspy. Zaczęłyśmy od imponującego klifu Cabo Girao ze szklaną podłogą, przerwy na tradycyjną ponczę w Taberna da Poncha w Serra de Agua, podziwianiem widoków z Boca da Encumada, żeby przejechać przez Sao Vincente i Seixal i w końcu dotrzeć do Porto Moniz. Pogoda była cudowna, więc planowałyśmy dłuższy postój przy naturalnych basenach, ale niestety wejście było zabronione ze względu na fale.

 The last day we spent together was devoted to North and West side of the island. We started with impressive Cabo Girao cliff with glass floor, traditional poncha break in Taberna da Poncha in Serra de Agua, admiring views in Boca da Encumada, to pass Sao Vincente and Seixal and finally reach Porto Moniz. Weather was amazing so we were planning to stop at natural pools there, but swimming was not allowed due to waves. 







Potem udałyśmy się w dłuugą jazdę na najbardziej wysunięty na zachód punkt Madery i z powrotem na południe, żeby znaleźć plażę, wreszcie trochę odpocząć i nacieszyć się kwietniowym słońcem (jak się okazało dwudziestominutową drzemka w moim przypadku była opłakana w skutkach). Gdy już miałyśmy serdecznie dosyć smażenia się na plaży wróciłyśmy do Funchal by zjeść bolo do caco - najcudowniejszy wynalazek w kategorii pieczywa, jaki kiedykolwiek miałam okazję spróbować.

Then we took really long way to the most western point of Madeira and then again to the south to find a beach to finally relax a bit and enjoy sun (it appeared that falling asleep for 20 mintues was a terrible miastake in my case). In my personal opinion if someone don't have so much time, western part of the island can be skipped - it was not so impressiv in comparison to east or north. When we were done frying ourselves, we came back to Funchal to eat bolo do caco - the best baking invention I have ever tried. 




Następnego dnia nasze kochane dziewczyny wyleciały, a nasza trójka została jeszcze jeden dzień dłużej by zwiedzić Funchal, nacieszyć się słońcem w parkach, kupić pamiątki i nawet zwiedzić muzeum Christiano Ronaldo. Nigdy go specjalnie nie lubiłam ale podróż na Maderę i w ogóle rok w Portugalii spowodowały, że doceniłam jak wiele robi dla lokalnej społeczności i że faktycznie jednak jest bohaterem.

Next day our beloved girls left, and us 3 stayed one day longer to visit Funchal, enjoy sun in parks, buy souvenirs and even visit Christiano Ronaldo museum. Even if I have never actually liked him visiting Madeira and living in Portugal made me realise how much he does for local communities and that actually he is a hero. 







Cała wycieczka była pełna zachwytów i radości i towarzyszył mi tylko jeden olbrzymi powodów do smutku - brak swojego aparatu. Tym bardziej dziękuję dziewczętom za wszystkie zdjęcia (Tusia śmulu wyczyść obiektyw! :D) i za całą przepiękną wyprawę - nigdy nie zapomnę!

Whole trip was full of delights and joy and I was accompanied by only one reason for sadness - lack of my camera. Thats is why I am even more grateful for photos girls have taken. Thank you for beautiful journey - I will never forget it!

Madera w 3 dni. Madera poradnik. Madera co zwiedzić. madera w marcu. madera w kwietniu.

2 comments:

Anonymous said...

Co warto zobaczyć w Funchal? Możesz polecić jakieś konkretne miejsca? :))



Marcelina

Unknown said...

Marcelina, szczerze mówiąc wydaje mi się, że przy całym pięknie Madery naprawdę szkoda czasu na Funchal :)Obowiązkowy targ z owocami i bolo do caco, ale w zasadzie powiedziałabym, że spacer po mieście po południu w zupełności wystarczy :) Polecam natomiast lekturę tutaj: http://www.krzysztofgierak.pl/2013/04/przewodnik-po-maderze-funchal-zabytki.html W wielu miejscach przymiotniki typu wspaniały, fascynujący, niezwykły itp uznałam za mocno przesadzone, ale to kwestia gustu, a generalnie przewodniki pana Gieraka są szalenie pomocne!
A.