Sunday 1 September 2013

Portugalia [1] - Aveiro

Tytuł mało chwytliwy, o. Ale wysilam głowę jak mogę i nic lepszego mi nie przychodzi do głowy. Jestem chronicznie niewyspana. Mam straszny natłok myśli, nie mogę nic ubrać w słowa. Wiedziałam, że trzeba było pisać na bieżąco... A teraz... mam za sobą półtora tygodnia na drugim końcu Europy, a czuję się jakbym mieszkała tutaj przynajmniej pół życia. 

Too much thoughts mixing in my head. I knew I should write everything regulary. now I have one week and a half of living on the other side of Europe and I feel as if I live here at least half of my life. 

Podróż do Aveiro przeszła bardzo bezboleśnie, stosunkowo krótko i samotnie. Po ostatnich, rzewnych pożegnaniach, rodzice odwieźli mnie w nocy na Okęcie, skąd leciałam do Zurichu i po półtoragodzinnej przesiadce dalej do Lizbony. Tam się zaczęły schody (niestety bardzo dosłownie), bo musiałam już targać moje 23 kilo walizy, torbę z komputerem, podręczny i bluzę (a to ci niespodzianka, w Portugalii jest jednak ciepło). Po krótkiej podróży metrem dotarłam na dworzec, skąd wzięłam pociąg do Aveiro. Z domu wyszlam o 3 w nocy, w Aveiro byłam o 19 polskiego czasu, także podróż uznaję za niemalże ekspresową. Pierwszą noc spędzałam w Aveiro Rossio Hostel, ale już zaraz po przyjeździe pobiegłam oglądać mieszkanie i następnego dnia się wprowadziłam.

Travel to Aveiro was quick, calm and lonely. Parents took me to the aiport in the middle of the night, then I took flight to Zurich and after 1,5 break another one to Lisbon, where I had to carry 23kilos of my suitcase, bag with computer, hand luggage and a blouse (what a surprise, it's warm in Portugal). After short travel by metro, I took train to Aveiro, which I reached at 6pm local time. I spent first night in Aveiro Rossio hostel, but just after reaching the city I visited the apartement and I moved in the next day. 
Dworzec Lisboa Oriente

Dworzec w Aveiro

Mieszkanie mam super. Mój pokój jest najmniejszy, ale za to mam pufę (<3 obiekt prawdziwego kultu). Blok jest względnie nowy, a mieszkanie dopiero co po remoncie, także wszystko jest ładne i czyste. Pozostałe dwa pokoje zajmie Francuzko-Portugalka i Ukrainka. Póki co mieszkam sama. 

My flat is awesome. My room is the smallest one but I have a pouf (yeah, everybody loves it!). Block of flats is quite new, flat has just been renovated, so everything is nice and clean. My two flatmates are going to be half French half Portuguese and Ukrainian girls.

widok z mojego pokoju
Z jednej strony bloku jest rondo, a za nim centrum handlowe Glicinias z Jumbo, w którym to panują bardzo przyjazne ceny (i są produkty marki Auchan, do których przyzwyczaiłam się w Paryżu :)), z drugiej zaś zaczyna się Aveirowskie getto, czyli niskie bloki z małymi oknami, które to zamieszkują romowie. Pomiędzy blokami, prostopadle do mojego, znajduje się bardzo ładny skwer, na którym można się zaprzyjaźnić z lokalnymi bezdomnymi, a w nocy kupić dragi. Żeby nie kusić losu, wieczorami wracam ździebo na około, chociaż nieustająco mam wrażenie, że w naszym getcie jest bezpieczniej niż na moim osiedlu w Łodzi. 

There is a shopping center Glicinias with Jumbo (<3) on the one side of my block of flats and local ghetto on the other ;P By ghetto I mean houses with small windows, where gypsies live. Beetwen this houses there is a really nice parc, where you can meet local homeless people and buy some drugs during the night. That's why I usually avoid this way after dark, but still I consider this neighbourhood as a less dangerous than mine in Łódź ;)

Po dwóch pierwszych dniach, które spędziłam w tej okolicy sama jak palec, mnóstwo polaków wprowadziło się w pobliżu. I tak 3 dziewczyny z mojego wydziału mieszkają w tym samym bloku, a kolejna grupa polaków w sąsiednim. I jesteśmy jak dzieci z Bullerbyn! Jak się uprę, to z okna kuchni mogę zajrzeć do Anety i Krzysia, mój garnek po makaronie i półmisek od melona są u Anety, a kawa na 9 pietrze w bloku obok. Zawsze umawiamy się razem, chodzimy sobie rano na zajęcia i razem wracamy. I tak dzieci z Bullerbyn zaskoczyły mnie w moje urodziny...

This part is just sentimental bullshit about how I enjoy living with my friends close to me ;P And what an amazing surprise they did for my birthday <3

Od lewej: Eliza, Kamila, Ola, Paweł, Krzysiek, moi, Aneta, Olga; na dole Patryk

Kurs portugalskiego jest całkiem spoko. Codziennie od rana mamy 4 godziny zajęć, a niektórymi popołudniami normalne lekcje albo różne popołudniowe aktywności ;) W ramach jednego popołudnia odwiedziliśmy Museum Maritímo de Ílhavo. Poza tym portugalski jest spoko :) Jeśli ktoś chce się posmiać, to można posłuchać owocu naszych piątkowych zajęć. Uczymy się pilnie i moja grupa męczy się z pięciostronicowymi pracami domowymi, ale generalnie czujemy się jak na wakacjach. 

Portuguese as a foreign language course is quite cool. Everyday we have four hours of Portuguese in the morning and then during some afternoons more classes or special activities. One afternoon we visited Museum Maritímo de Ílhavo. f you want to laugh a bit you can listen to what i have created during classes on friday. We're studying hard and my group have to face 5 pages of homework, but generally we feel like on holidays.



Bardzo często umawiamy się wszyscy na Praca de Peixes, który stanowi centrum jakiegokolwiek życia nocnego w tej maleńkiej mieścinie. 

We all meet at Praca de peixes very often, which is the center of the nightlife in this tiny city ;)


Zaraz uciekam na pierwszą w życiu lekcję surfingu i jeśli tylko wrócę z niej cała i nie zje mnie żaden rekin, to obiecuję nie robić sobie takich zaległości w raportowaniu :)

I am just about to leave for the first surfing lesson ever and I promise, that if only I will manage to come home safe and any shark won't eat me I will write more regularly.

Z innych spraw:
Marta przyjeżdża dzisiaj! :D Trwają poszukiwania kogoś, kto chciałby mnie odwiedzić w październiku i na czas drogi wziąć pod opiekę Zuzannę (plis, tylko nie wszyscy na raz). W awaryjnym planie na życie znalazł się zapis, że zostanę księżniczką Dubaju. Finanse jednak zdałam, więc chyba Dubaj odpuszczę, ale tytuł przyległ. członkowie ESNu nazywają mnie pieszczotliwie Lobsterem, od koloru, który po plażowaniu przybrała moja twarz (słowo daję, że tu słońce świeci z podziemi). Jestem głównym organizatorem wszystkiego, przynajmniej niektórzy tak sądzą. W zastępstwie za Wajdosa, udawany Harry Potter wzbudza we mnie chęć popełnienia morderstwa. Są pomarańcze, słońce, woda i kserówki z portugalskim. Jest pięknie.

Other things: Marta is coming today! I am looking for someone who can take of my sister and come with her to Aveiro in October. I created my life backup plan and I decided to become the princess of Dubai. Luckily I passed Finance&Accounting exam, so I don't need Dubai anymore, but this tittle stayed. ESN members call me Lobster (not like I have sunburnt face or sth ;P. I am the main organizer of everything 9at least some people thinks like this...). When Wajdos is not around fake Harry Potter makes me want to commit a murder. There are oranges, water, sun and copies with Portuguese excercises. It's oh so beautiful. 
W następnym odcinku: Muzeum Dorsza atlantyckiego, plaże i latarnie morskie, widoczki z Aveiro, impreza u brazylijczyków

Next episode: Museum of Bacalhau, beaches and lighthouses, some views from Aveiro and Brasilian party




No comments: