Ostatnie pond półtora miesiąca to praca, hiszpański, pieczenie ciast, tęsknota chroniczna, uzasadnione płacze i planowanie.
Hiszpański na te wakacje już zakończyłam, w pracy jeszcze 3,5 tygodnia, ciasta jak piekłam tak piekę, tęsknię, bo już tak chyba mam, ale w końcu plany wdrażam w życie.
Planowanie tych wakacji przeszło już wszystkie możliwe fazy od 'zróbmy coś szalonego', przez 'zaplanujmy to dokładnie', 'może jednak da się uratować ideę', 'pierdole nigdzie nie jadę', 'a może coś w ogóle z innej bajki?', 'zróbmy coś szalonego', 'zdajmy się na innych', 'pierdole nigdzie nie jadę' i 'no trudno, szukam substytutów' aż po 'a w sumie czemu by jednak nie wrócić do punktu wyjścia'.
Dzięki refleksowi Wajdosa i akcji kupowania biletów do Mediolanu za 18 złotych w obie strony, plany na wrześniowe wakacje nabrały kolorów. Siedziałam, myślałam, planowałam, liczyłam. Do tego później doszło dużo telefonów, maili przez pół Europy i tak sama siebie postawiłam przed faktem, że robię błyskawicznego eurotripa.
Warszawa-Mediolan-Rzym-Walencja-Barcelona-Paryż-Sztokholm-Poznań.
6 miast, 8 dni, 4 kraje, 6 lotów i 10 kilo bagażu podręcznego. Czy i jak się uda będę wiedziała już na koniec września :))
Prawie zaraz po moim powrocie zacznie się kolejny rok akademicki. Nie mogę się doczekać (podwójnie), bo jednak wakacje, wakacjami, ale faktycznie studia przynoszą mi dużo radości, są szalenie interesujące i nawet siedzenie na tych mniej ciekawych wykładach ma swój urok. Do tego strasznie ciekawi mnie drugi kierunek, ludzie, zajęcia i wszystko generalnie.
Nowy rok akademicki to też nowe działania ESNu, nowi erasmusi, kolejne imprezy i dużo przynoszącej satysfakcję pracy.
A póki co mamy koniec sierpnia i jeszcze bity miesiąc wolnego przede mną (w pracy hua hua hua) i z wyjątkowym smutkiem zmienikam prefiks. Dzielę się jedną z moich ukochanych piosenek, bo Alex jest dobry na wszystko. Nawet na starość!
No comments:
Post a Comment